Ekstremalne Bieganie
Administrator
Po trudach i pokonaniu słabości udało im się ukończyć Ekstremalny Bieg na Orientację. Mowa tutaj o pięciu osobach z Białogardu, które podjęły się po za kolejny startu w nocnym BnO, zaliczanego jako jeden z etapów Pucharu Polski w Biegach na Orientację.
5 i 6 marca członkowie Ligi Obrony Kraju w Białogardzie – Ryszard Piotrowski, Daniel Pawlikowski, Rafał Purczyński, Łukasz Wilczyński oraz Szymon Szulc uczestniczyli w imprezie „WŁÓCZYKIJ EXTREME TRIP 2016”. Udział w tym biegu wzięło 286 osób, których celem było pokonanie trasy i odnalezienie „lampionów” oraz podbicie ich na karcie punktowej. Pierwsza odprawa i wyjaśnienie kilku spraw odbyło się w gryfińskiej szkole, po czym wszyscy zostali przewiezieni do Widuchowej k. Szczecina. Na zegarkach wybiła godzina 17:10 i zaczęło się; świadomość, że do pokonania jest 50 km wzbudzała wiele wewnętrznych emocji. Pierwsze kilka punktów nie sprawiły wiele problemów, zamieszczone były w charakterystycznych miejscach, a po drugie był to zbyt krótki dystans aby grupa uczestników mogła się „rozciągnąć”. Można więc powiedzieć, że marsz odbywał się w sporym gronie. Gdy zaczęło się ściemniać odległość między uczestnikami zaczęła być coraz większa.
Kolejne punkty weryfikowały znajomość mapy i orientację w terenie. Większość z nich znajdowała się w dość charakterystycznych miejscach, ale zmrok przysparzał dodatkowych utrudnień.
Po niespełna 25 kilometrach śmiałkowie dotarli do punktu pit-stop, gdzie każdy uczestnik mógł chwilę odpocząć, zjeść ciepłą zupę i naleśnika. W tym miejscu organizatorzy zezwalali na godzinny postój bez wpisywania w kartę.
Po 50 minutach wszyscy wyruszyli w dalsze poszukiwania punktów kontrolnych. Pierwszy kryzys i zmęczenie przyszło około godziny 1:00 w nocy. Do zmęczenia fizycznego doszła kolejna z przeszkód, którą trzeba było pokonać, mianowicie sen.
O godzinie 3:20 osiągnięty został przedostatni punkt, a od tego miejsca pozostało niecałe 11 kilometrów. Oprócz zmęczenia i chęci snu, trzeba się było borykać z odparzonymi stopami i pęcherzami. O godzinie 4:20 odnaleziony został ostatni punkt. Chwila odpoczynku i czas na finiszowy etap marszu - 6 km ku mecie. Droga ciągnęła się w nieskończoność. Coraz większy ból stóp, popękane pęcherze, coś czego nie da się opisać. O godzinie 5:05 ostatni raz zostały podbite karty punktowe, to była meta.
Był to nasz kolejny start na tego typu imprezie. Wynik jaki osiągnęliśmy w tym roku nie do końca nas satysfakcjonuje. W ubiegłorocznej edycji dotarliśmy na metę z czasem 9 godzin i 38 minut. Na „Włóczykiju 2016” mieliśmy czas 11 godzin co dało nam miejsca 91-95. Według organizatorów było to jedna z trudniejszych tras organizowanych przez nich więc myślę, że można być zadowolonym - poinformował Szymon Szulc, uczestnik ekstremalnych biegów na orientację.
Kolejne punkty weryfikowały znajomość mapy i orientację w terenie. Większość z nich znajdowała się w dość charakterystycznych miejscach, ale zmrok przysparzał dodatkowych utrudnień.
Po niespełna 25 kilometrach śmiałkowie dotarli do punktu pit-stop, gdzie każdy uczestnik mógł chwilę odpocząć, zjeść ciepłą zupę i naleśnika. W tym miejscu organizatorzy zezwalali na godzinny postój bez wpisywania w kartę.
Po 50 minutach wszyscy wyruszyli w dalsze poszukiwania punktów kontrolnych. Pierwszy kryzys i zmęczenie przyszło około godziny 1:00 w nocy. Do zmęczenia fizycznego doszła kolejna z przeszkód, którą trzeba było pokonać, mianowicie sen.
O godzinie 3:20 osiągnięty został przedostatni punkt, a od tego miejsca pozostało niecałe 11 kilometrów. Oprócz zmęczenia i chęci snu, trzeba się było borykać z odparzonymi stopami i pęcherzami. O godzinie 4:20 odnaleziony został ostatni punkt. Chwila odpoczynku i czas na finiszowy etap marszu - 6 km ku mecie. Droga ciągnęła się w nieskończoność. Coraz większy ból stóp, popękane pęcherze, coś czego nie da się opisać. O godzinie 5:05 ostatni raz zostały podbite karty punktowe, to była meta.
Był to nasz kolejny start na tego typu imprezie. Wynik jaki osiągnęliśmy w tym roku nie do końca nas satysfakcjonuje. W ubiegłorocznej edycji dotarliśmy na metę z czasem 9 godzin i 38 minut. Na „Włóczykiju 2016” mieliśmy czas 11 godzin co dało nam miejsca 91-95. Według organizatorów było to jedna z trudniejszych tras organizowanych przez nich więc myślę, że można być zadowolonym - poinformował Szymon Szulc, uczestnik ekstremalnych biegów na orientację.
Temat: Sport