Nawarzyli. Wypili. Lubią Lecha
Administrator
Zwycięstwo wywalczyli w dziesiątkę. To pierwsze ligowe punkty beniaminka.
Mecze Iskry z Lechem Czaplinek to pełne dramaturgii pojedynki. Z westernową nutą. Jest sporo strzelaniny, kości gruchocą, trup ściele się gęsto, a z tej awantury, rodem z salonu na Dzikim Zachodzie zawsze zwycięsko wychodzi białogardzka ekipa. Nawet w liczebnym osłabieniu.
Tak było w ubiegłym sezonie, gdy obie ekipy na Stadionie Miejskim w Białogardzie stoczyły zażartą walkę o fotel lidera, a Iskra wygrała 2:1 grając w dziesiątkę. Kartek żółtych sędzia wlepił wówczas aż 9. Teraz scenariusz mocno się powtórzył. Iskra w dziesiątkę pokonała drużynę z Czaplinka 1:0. Białogardzianie nawarzyli sobie piwa tuż przed końcem pierwszej połowy, połowy pełnej walki w środku pola, wielu fauli i żółtych kartek oraz jednej bliskiej finalizacji akcji gości. W 44 min. z boiska wyleciał Rafał Jackiewicz. Nie zapowiadało się dobrze. Białogardzianie w jedenastu nie potrafili nic groźnego stworzyć pod bramką rywali, więc jak miałoby się to udać w osłabieniu. Ale nastąpiła mobilizacja. W szeregach Iskry od początku drugiej połowy widać było nowego ducha walki. Białogardzcy piłkarze grali dokładniej, szybciej, z większym pomysłem i ciągiem na bramkę Lecha, a przede wszystkim zaczęli stwarzać sytuacje bramkowe. Bliski szczęścia w 66 min. był Michał Wysocki. Powinno być 1:0. Zdecydowanie. Wkrótce Wysockiego zmienił Łukasz Jarzębski. To był strzał w dziesiątkę trenera Drozdowskiego. Ubiegłoroczny król strzelców V ligi w przerwie meczu zapowiedział, że wejdzie i strzeli. No i wszedł, i strzelił! Była 80 min. Dośrodkowanie Mateusza Suchockiego dziwnym trafem znalazło się przed idącym za akcją Jarzębskim. Nie powinno, ale bramkarz gości sknocił niemiłosiernie przepuszczając łatwą piłkę. Napastnik Iskry nie miał wyjścia. Musiał pogrążyć za tę niefrasobliwość ekipę z Czaplinka, miał przecież przed sobą pustą świątynię ich golkipera. 1:0! Osiem minut później Jarzębski zaprzepaścił wyborną okazję na podwyższenie rezultatu, czyli cios ostateczny, przez co zrobiło się bardzo nerwowo w ostatnich minutach pod bramką Iskry. W doliczonym czasie niewiele brakowało, a padłby gol samobójczy.
Iskra jednak górą! Wypiła, co sobie nawarzyła. Bo chyba lubi po prostu Lecha. Brawo za charakter. W spotkaniu dwóch beniaminków IV ligi białogardzianie okazali się lepsi od Lecha, który zanotował pierwszą ligową porażkę. Natomiast dla Iskry było to pierwsze zwycięstwo i pierwsze punkty. Sędzia poza czerwoną pokazał w jeszcze 8 żółtych kartoników.
IV kolejka IV ligi – 6 września 2014
1:0 - Łukasz Jarzębski (80)
Iskra: Damian Pończocha, Marcin Kosmala, Piotr Pokuciński, Adrian Pietrzela, Mateusz Suchocki, Mateusz Przybysz, Rafał Jackiewicz (40' czerwona kartka), Wojciech Łaniucha (85' Jakub Dereń), Marcin Lewandowski, Michał Wysocki (70' Łukasz Jarzębski), Krzysztof Lisiak (60' Mariusz Szczepański)
Lech: Wilczyński - Tomczak M, (36' Kika), Woźniak, Chwiałkowski, Dzięgo (67' Gawlik), - Jureczko, Michalik (73' Kibitlewski Paweł), Kibitlewski Piotr, Resiak (58' Suska) - Dziwirski, Tomczak T.
żółte kartki: Lisiak Krzysztof, Jarzębski Łukasz (Iskra) / Tomczak Marcin, Chwiałkowski Cyprian, Michalik Maciej, Kika Arkadiusz, Dziwirski Mariusz, Jureczko Mateusz (Lech)
czerwona kartka: Jackiewicz Rafał (Iskra)