Krzysztof Bagiński: - To był dobry rok. Rozpoczęliśmy potężne inwestycje, m.in. budowę krytej pływalni. Porażka roku? – wciąż czekamy na decyzje w sprawie budynku po Uniconie.

Jaki był ten 2015 rok dla miasta?

Dla miasta? Bardzo udany. Rozpoczęliśmy sporo inwestycji, na które, choć rząd obiecywał unijne wsparcie, ostatecznie nie dostaliśmy nic. Ale daliśmy sobie radę i bez tego. Budujemy krytą pływalnię, oddaliśmy do użytku budynek komunalny z 25 mieszkaniami, sprowadziliśmy do nas kolejne polskie rodziny z Kazachstanu. A był to trudny czas ze względu na problemy całej Europy z uchodźcami z Syrii. Trzeba było tłumaczyć, że repatrianci to nie uchodźcy, że to są nasi rodacy. Udało się, dziś jest zrozumienie, dziś remontujemy kolejną kamienicę, którą tez przekażemy dla rodzin z Kazachstanu, dla naszych rodaków. I jest wsparcie dla tej inwestycji. Rozpoczęliśmy budowę nowych obiektów Białogardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego. Tam powstanie ponad 40 lokali, w tym kilkanaście mieszkań komunalnych. W 2015 roku wdrożyliśmy kilka ważnych uchwał, m.in. tę o becikowym dla dzieci urodzonych w Białogardzie, a także te o ulgach dla młodych osób przy zakupie nieruchomości od miasta. W naszym interesie jest to, aby zatrzymać młodych ludzi tutaj, w naszym mieście, a nawet przyciągnąć ich z innych stron. I to się udaje. Działki z ulgą sprzedają się świetnie, lepiej niż pierwotnie zakładaliśmy. Te nieruchomości próbowaliśmy sprzedać od lat. I nie było zainteresowania.

A prywatnie coś pana ucieszyło?

Mogę wreszcie w moim mieście spędzić czas wolny tak, jak chcę: pójść pograć w tenisa, odpocząć w odnowionym parku, zagrać w koszykówkę, pojechać rowerem, obejrzeć przedstawienie w Centrum Kultury, dobry film w nowoczesnym kinie, a nawet przejść się do amfiteatru. Cieszy mnie, że także mieszkańcy zaczęli dbać nasze, o ich miasto, że się z nim identyfikują. Jeszcze niedawno mentalnie my wszyscy uważaliśmy, że miasto musi to i to, a ja robię tylko tu i tu. Teraz ktoś kosi trawę u siebie, ale nie zostawi małego kawałka, który należy do miasta, tylko też uporządkuje ten teren. Ktoś pomyśli, że to nieważne rzeczy, a ja powiem, że bardzo ważne, że właśnie o to chodzi. Martwi mnie, gdy ktoś narzeka, źle mówi o swoich rodzinnych stronach. Cieszy, gdy dba o dobre imię swojego miasta, naszego Białogardu.

Czy pana ubiegłoroczna decyzja o likwidacji Straży Miejskiej w Białogardzie była słuszna? Minęło już sporo czasu, można więc zweryfikować tę sprawę…

Ja uważam, że to był dobry pomysł. Powiem więcej, my uprzedziliśmy rządzących, którzy ustawami ograniczyli uprawnienia straży miejskich. My postanowiliśmy na rozbudowę monitoringu, wsparcie policji. I to zadziałało. Nie ma fotoradarów, a na ulicach jest bezpieczniej. Zauważyłem nawet, że zniknięcie z ulic strażników spowodowało, że policja się bardziej uaktywniła. I dobrze, przez to jest bezpieczniej.

Porażki też były, ale się pan do nich nie przyzna.

Dlaczego? Ciągle mam w głowie obraz budynku po Uniconie. Widzę go codziennie, jadąc do pracy. I wciąż czekam na obiecane wsparcie finansowe. Bo plan na zagospodarowanie tego obiektu mamy naprawdę ambitny. Ma tam powstać interaktywne muzeum Solidarności, ale także miejsce, w którym mogliby rozpoczynać działalność młodzi przedsiębiorcy. Niestety, wciąż są to tylko pomysły, na realizację których nie udaje nam się zdobyć wsparcia. Porażką jest tez system gospodarowania odpadami. Choć narzucony z góry, odpowiedzialnością za jego funkcjonowanie obarcza się samorządy. Ludzie się denerwują, gminy próbują to ulepszyć, ale przez to powstaje zmieszanie. Brakuje swoistej unifikacji systemu. W niemal każdej gminie ten system działa inaczej. I wszędzie są problemy. U nas także.

Jak pan ocenia budżet miasta na przyszły rok? Poprzedni nazwał pan, o ile się nie mylę, ostrożnym.

Ten jest ambitny, a jeśli zostaną jeszcze uwolnione unijne dotacje, czekamy m.in. na uruchomienie Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, które chcemy realizować wspólnie z Kołobrzegiem i Koszalinem, to będzie naprawdę prorozwojowy. W ramach ZIT ma powstać brakująca ścieżka rowerowa do Karlina, chcemy wymienić tabor Zakładu Komunikacji miejskiej, rozwinąć naszą Strefę Ekonomiczną. W tym miejscu muszę przypomnieć, że nasza spółka Invest-Park, na której tak wieszano psy, osiągnęła niebywały sukces, przyciągając do miasta potężnego inwestora, budując dla niego specjalną halę produkcyjną. Są też i mankamenty budżetu. Do oświaty wciąż musimy dopłacać potężne pieniądze. Gdzieś jest błąd w systemie. Bo państwowe subwencje oświatowe miały w pełni pokrywać potrzeby samorządów, a tymczasem to my musimy wciąż dopłacać. Jednak z oświaty w Białogardzie mogę być zadowolony. Szkoły przechodzą albo już przeszły modernizacje, rodzice przedszkolaków nie mają problemów ze znalezieniem miejsca, działa żłobek.

Ma pan dla kogoś rózgę?

Mam na kogoś ponarzekać? Rezygnuję z tego. Mamy nowy rok, nie będę nikogo piętnował.

Jakub Roszkowski
Głos Koszaliński (Głos Koszalina) z 8 stycznia 2016