Ostateczne uderzenie
Trzy niszowe zespoły pokazały, że dla prawdziwej muzyki nie potrzeba gigantycznych scen i nagłośnienia przez media. Na białogardzkim podwórku (niemal dosłownie) dźwięki instrumentów pokazały, że mogą obronić się same, w dodatku ponad wszelkimi podziałami.
Mieszanka wybuchowa,
którą może stanowić połączenie tak zróżnicowanych kultur w zespole, została zamieniona w pozytywną energię do koncertowania. W tournee biorą udział: Polak, Irlandczyk, dwóch Turków, Holendrzy i Niemcy, jednak relacje w zespole są bardzo dobre - zapewnia Müşfik - w muzyce najważniejsze są emocje, a Grzegorz jest szczególnie ekspresyjnym wokalistą. I to właśnie tą drogą wszyscy oni docierają do uszu publiki.
Zróżnicowane brzmienie
prezentował każdy z wykonawców, tworząc w ten sposób kolaż dźwięków, w których można było do woli się zagłębiać. Pierwszy z artystów, solista Seamus Cater, akompaniując sobie na długowiecznym akordeonie z 1923 roku, snuł swoim głosem barwne, czasem melancholijne opowieści. Instrument grający tam drugie skrzypce, czasami wręcz nieużywany, pozwalał zatonąć w wokalnej balladzie. Wraz z kolejnymi artystami brzmienie stawało się coraz mocniejsze - Omega Impact atakowała wysokimi, hałaśliwymi dźwiękami, lecz nie było w tym kakofonii, a bogata melodia wyłaniająca się głównie z fletu i klarnetu. Sam wokalista, Grzegorz, gatunek w jakim się poruszają nazwał postretro, ze względu na osobliwe instrumenty, których używali - poza perkusją i gitarą basową mogliśmy usłyszeć także fisharmonię.
Duet z Istambułu grał szybko i głośno, w rytmie ulicznego zgiełku, rodem z ich rodzinnego miasta. Elektryzujące, szybkie i bardzo płynne dźwięki wzbogacane były przez agresywne uderzenia w cajón. Siła tej muzyki była na tyle wielka, że gitarzyście w trakcie koncertu pękła struna, nie zwolniło to jednak ich tempa.
Weź krzesło
i idź na koncert narodziło się dwa lata temu w Szczecinie, gdy razem z Omega Impact postanowiliśmy zagrać na podwórku - wspomina Grzegorz - najlepsze w tej inicjatywie jest to, że nasza muzyka może trafić do każdego, zarówno do ludzi odsuniętych przez społeczeństwo, bezdomnych, jak i do dzieci. W ten sposób realizacja spontanicznego pomysłu trwa nadal, rozprzestrzeniając się po Polsce i Europie oraz przynosząc radość twórcom i odbiorcom. Zachowanie publiki zawsze jest dla nas niespodzianką. Lubimy kiedy, ludzie, szczególnie dzieci są oczarowani naszą muzyką - mówią wykonawcy z We Did NOT Write These Plans.