Czas zagłady Do początku lat dwudziestych w Białogardzie przejawów antysemityzmu nie odnotowywano. Przyniósł je dopiero prawicowy pucz Kappa-Luetwittza w 1920 r., którego echa dotarły także na Pomorze Środkowe. Dzień po próbie przewrotu politycznego w Berlinie, 14 marca uzbrojona bojówka prawicowa w sile mniej więcej kompanii (ok. 120 osób), dowodzona przez porucznika Lebera, zajęła ratusz. W kolejnych dniach na ulicach dochodziło do wymiany ognia między zwolennikami puczystów, a stronnikami legalnej władzy. W ich trakcie, na jednej z ulic zastrzelony został syn piekarza o nazwisku Klotz. Tempem błyskawicy miasto obiegła plotka, jakoby śmiertelny strzał padł z okien mieszkania rodziny Mosesów. Podczas rozruchów, jakie ogarnęły śródmieście, rabowano żydowskie sklepy i aresztowano wszystkich wyznających judaizm mężczyzn. Rzucano też hasła odpowiedzialności zbiorowej; część demonstrantów domagała się nawet rozstrzelania zamieszkujących Białogard wyznawców judaizmu co do jednego.
Gdy sytuacja polityczno-społeczna w Republice Weimarskiej została opanowana, Żydzi mogli we względnym spokoju kontynuować dotychczas prowadzoną działalność. Utworzono, skupiający około 20 członków Związek Młodzieży Żydowskiej. Za sprawą nowego rabina – Maxa Ehrenberga (jego syn, Heinz Henry został później kantorem w Nowym Jorku), powołano do życia Stowarzyszenie Żydowskiej Historii i Literatury. Wbrew powszechnemu postrzeganiu wyznawców judaizmu, religijność gminy białogardzkiej nie należała do najbardziej rozwiniętych. Nie odprawiano zwyczajowych nabożeństw w piątki i soboty, a wszyscy członkowie spotykali się w zasadzie tylko dwa razy do roku: podczas obchodów Rosz ha-Szana (Nowy Rok) oraz 10 dni później – Jom Kipur (Dzień Pojednania). Miasto odwiedzali także ich pobratymcy z Bobolic, Kołobrzegu czy Świdwina. Jak wspomina Gerhard Drucker, którego rodzina mieszkała w Białogardzie w latach 1911-1938, ważnym wydarzeniem, w którym uczestniczyli przedstawiciele lokalnego samorządu oraz białogardzkiego garnizonu, były obchody stulecia istnienia synagogi.
Choć białogardzką społeczność żydowską o antysemickim kursie frakcji Adolfa Hitlera ostrzegano już na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, członkowie gminy nie byli przekonani co do złych zamiarów przyszłego „Wodza”. Część Żydów, co potwierdza relacja przytaczanego już Gerharda Druckera, popierała nacjonalistyczny kurs polityki, coraz silniej widoczny w Niemczech. O rzeczywistych poglądach członków NSDAP przekonali się oni 1 kwietnia 1933 r. Tego dnia w całych Niemczech przeprowadzono akcję bojkotu sklepów należących do Żydów, do których wtargnęły bojówki Sturmabteilungen. Niedługo potem mieszkańcom miasta, którzy w większości stanęli po stronie swych sąsiadów, zakazano nabywania oferowanych przez wyznawców judaizmu towarów. Represje nasilono po wprowadzeniu tzw. Ustaw Norymberskich. Jednym z najbardziej brutalnych przejawów respektowania nowego prawa stało się aresztowanie pochodzącego z Polski, ożenionego z Niemką Maxa Kellera. Wraz z żoną, z zawieszonymi na szyjach tabliczkami z obelżywymi napisami, pędzono go ulicami miasta przy dźwiękach muzyki. Szczęśliwie Keller uniknął osadzenia w obozie koncentracyjnym; korzystając ze zwolnienia z aresztu, uciekł z Białogardu.