Derby to zawsze, bez względu na formę i miejsce w tabeli, dodatkowe emocje i motywacje, i dlatego takie pojedynki rządzą się swoimi prawami. W ostatnim ligowym boju na piątoligowym froncie, w zaległym meczu z trzeciej kolejki, zmierzyli się: niekwestionowany lider rundy jesiennej z czwartą drużyną rozgrywek, a więc Sokół Karlino z Iskrą Białogard.

Iskra miała piekielnie trudne zadanie. Naprzeciw niej stawała przecież niepokonana drużyna Sokoła, która ponadto legitymowała się rewelacyjnym rekordem czternastu zwycięskich spotkań z rzędu. W takich okolicznościach nawet remis byłby bardzo dobrym rezultatem. W każdym razie białogardzianie liczyli, że zakończą mistrzowską passę rywala zza miedzy. Wiadomo – derby, a w dodatku w ostatnich czterech meczach Iskra również pokazała moc, wyraźnie ogrywając swoich przeciwników.

Boisko szybko zweryfikowało zakusy drużyny z Białogardu. Już do przerwy Sokół prowadził 3:0 i szanse na korzystny wynik stopniały do minimum. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził T.Ostrowski. Huknął zza pola karnego w okienko bramki Brzezińskiego, a piłka otarła się jeszcze o słupek i wpadła w przeciwległy róg. Bramka marzenie! Wkrótce przypomniał o sobie najskuteczniejszy strzelec ligi Adrian Rutkowski, a parę minut później piłka wpadła do siatki gości po strzale głową Piotra Kotarby.

W drugich czterdziestu pięciu minutach Sokół się cofnął, zaś Iskra szukała swoich okazji, których jednak w całym meczu było jak na lekarstwo. Siła ofensywna niedawnego czwartoligowca nie funkcjonowała tego dnia za dobrze, kończąc praktycznie swoje wysiłki w okolicach pola karnego lidera rozgrywek. Niemniej w 68 min. po zamieszaniu podbramkowym padł honorowy gol dla zespołu trenera Zbigniewa Litewki. Początkowo wydawało się, że jego autorem był Robert Koziński, ale po analizie materiału video trzeba uznać, że był to gol samobójczy – przypadkowe odbicie od bramkarza karlińskiej ekipy. Dwie minuty potem murawę za drugą żółtą kartkę musiał opuścić Mateusz Przybysz i rozbudzone na chwilę nadzieje na choćby remis rozwiały się po całości. Trzeba też przyznać, że sędzia mógł zachować więcej wstrzemięźliwości w tej sytuacji, bo wprawdzie faul był, ale zdecydowanie nie na kartkę, która wpływała na dalszy los derbowego pojedynku. Natomiast w całym spotkaniu skrzyło od spięć i fauli było rzeczywiście sporo. Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem sędziego, po indywidualnej akcji czwartą w tym meczu bramkę dla Sokoła zdobył Adrian Rutkowski, lider klasyfikacji strzelców. Jego bramkowy dorobek w rundzie jesiennej robi wrażenie, napastnik ustrzelił 22 gole!

Warto zaznaczyć, że mecz pomiędzy Sokołem a Iskrą toczył się w trudnych warunkach atmosferycznych, panowało przeraźliwe zimno, wiał mocny wiatr. Na szczęście piłkarze nie owinęli się kocami i stworzyli emocjonujące, pełne walki widowisko, godne miana szlagieru. Szkoda jedynie, że spotkanie objęte zostało restrykcją - zakazem udziału kibiców gości.

Podsumowując, ekipa trenera Mirosława Skórki skóry w derbach więc nie sprzedała, śrubując swoją fenomenalną passę do 15 zwycięstw z rzędu! Przewaga Sokoła na drugą w tabeli drużyną wynosi aż 12 punktów, karlińska drużyna może poszczycić się także najlepszą ligową defensywą, tylko 9 straconych goli. Białogardzianie kończą pierwszą odsłonę sezonu 2016/2017 na 4.miejscu z dorobkiem 30 punktów i realną szansą na awans do wyższej klasy rozgrywkowej.

zaległy mecz III kolejki V ligi – 26 listopada 2016
SOKÓŁ Karlino - ISKRA Białogard 4:1 (3:0)
1:0 – Tomasz Ostrowski (18)
2:0 – Adrian Rutkowski (30)
3:0 – Piotr Kotarba (35)
3:1 – samobójcza (68)
4:1 – Adrian Rutkowski (87)

Sokół: Mallek - Tomczyk, P. Rodak, Kowalczyk, Sobczak, Wziętek, Niedbalski (89' Kapela), Ostrowski, Kotarba, Jermołowicz (88' K. Gozdal), Rutkowski

Iskra: Mateusz Brzeziński - Stolarek (37' Przybysz), Olechnowicz, Maciej Brzeziński (70' Kurczak), Żakowski, Łaniucha, K. Lisiak, Pokuciński, Suchocki, Dereń (58' Koziński), Jarzębski