Kolej – pasja życia
Administrator
Rozmawiamy ze Stefanem Bochenkiem z Białogardu, który ma wspaniałą i mało spotykaną pasję wykonywania modeli parowozów z kartonu.
Redakcja: Od kiedy interesuje się Pan modelarstwem?
Stefan Bochenek: Modelarstwem interesuję się od dzieciństwa. W latach sześćdziesiątych w sklepach nie było takich zabawek jak teraz. Kiedy miałem 6 może 7 lat zacząłem robić modele samochodzików. W podstawówce zacząłem kleić czołgi, samoloty, okręty z popularnego czasopisma „Mały Modelarz”.
Red: Jak to się stało, że zamiast samolocików zainteresował się Pan parowozami?
SB: Mój ojciec Franciszek od 1947 roku pracował w Parowozowni w Białogardzie. Chodziłem do niego z mamą. Czasami mogłem wejść do kabiny parowozu, co było dla mnie wielką frajdą. Nie każdy mógł się pochwalić, że siedział w środku prawdziwego parowozu. Wtedy zakochałem się w parowozach.
Red: Kiedy powstał pierwszy model?
SB: Modelarstwem kolejowym zajmuję się już przeszło 30 lat. Pierwszy model parowozu towarowego zrobiłem w 1976 roku, model był w skali 1:20. Potem zrobiłem około 90 modeli parowozów w skali 1:50. Były to prawdziwe miniaturki. Obecnie wykonuje głównie modele w skali 1:25.
Red: Z czego powstają modele?
SB: Wykonuję je z nietypowego materiału. Właściwie wszystkie modele wykonane są głównie z kartonu i bristolu. Tylko do dodatków wykorzystuję miedziany lub stalowy drut, folie na szyby i inne. Nierówności uzupełniam szpachlą samochodową...
Red: Ile czasu trwa budowa modelu?
SB: W zależności od wielkości parowozu, tak od 5 do 6 miesięcy. Jak skończę jeden model to myślę sobie, no odpocznę sobie choć jeden dzień. Ale leży już przygotowana następna dokumentacja pod kolejny parowóz i to korci… i w ten sam dzień zaczynam robić rysunki do następnego modelu. Te moje hobby zaczynam traktować jak pracę.
Red: Ile modeli już Pan zrobił?
SB: Powstaje właśnie 346 model parowozu :)
Red: Modelarstwo to efektowne, ale trudne i strasznie żmudne hobby?
SB: Tak, dlatego potrzebne są lata praktyki, duża dokładność i sporo cierpliwości. Przekazałem swój zapał do modelarstwa synowi Irkowi, który obecnie już sam wykonuje modele. Bardzo dużo parowozów znajduje się w prywatnych kolekcjach w Anglii, Belgii, Francji i Niemczech. Wystawiane są w muzeach i skansenach kolejowych w Polsce np. w Muzeum Kolejnictwa w Warszawie, skansenie kolei wąskotorowych w Sochaczewie, skansenach w Jaworzynie Śląskiej i Chabówce.
Red: Który model parowozu był szczególny dla Pana?
SB: Najwięcej satysfakcji sprawiło mi wykonanie modelu parowozu o nazwie Ok22-73, który delegacja polskich kolejarzy w 1998 roku zawiozła do Watykanu i podarowała Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. Cieszę się, że mogłem naszemu Papieżowi sprawić radość. Ciekawym parowozem, który wykonałem był model amerykańskiego Big Boy'a. Jest to największy parowóz świata. Mój model w skali 1:16 miał rozmiar ponad 3 metry. Dokumentację tego parowozu otrzymałem z Stanów Zjednoczonych. Teraz sobie stoi w skansenie kolejnictwa w Sochaczewie.
Red: Parowozów już nie można spotkać na stacjach kolejowych, można je zobaczyć jedynie w filmie.
SB: Etap historii związany z parowozami właściwie się zakończył. Każde przemijanie wzbudza żal i uczucie bezsilności. W daremnej walce z upływającym czasem, człowiek broni się. Pewną tego formą jest modelarstwo. Parowozy zawsze ludzi fascynowały i przerażały. Kiedy bracia Lumiere pokazali w 1895 roku swój pierwszy film – wjazd lokomotywy na stację kolejową w La Ciota – ludzie w kinie siedzący w pierwszych rzędach pospadali z krzeseł. Teraz przesiedli się do samochodów, samolotów. Linie kolejowe zelektryfikowano. Parowozy zniknęły.
Red. Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów.
(Białogardzianin nr 615 z 6 lipca 2012 r.)
Data: 2012
Media: Białogardzianin