Ale ciacho, Szymon!
Uczestnicy dwoją się i troją, by wykazać się swoim kulinarnym kunsztem, a jurorzy to wszystko muszą przetrawić… Czasem z zachwytem, czasem z dużo mniejszym smakiem. Dwunastu amatorów wypieków rywalizuje o tytuł polskiego Mistrza Wypieków w drugiej edycji „Bake off – Ale ciacho!”, wśród nich jest mieszkaniec Białogardu!
BIAŁOGARDZIANIN rozmawia z uczestnikiem tegorocznego Bake off, białogardzianinem Szymonem Czaplińskim.
Szymonie, czy czujesz się królem kuchni?
- To zależy, czasami zdecyduję się upiec coś trudnego, co wyjdzie mi za pierwszym razem i wtedy zdecydowanie mogę powiedzieć, że czuję się jak król kuchni. Są też takie momentu, że robię coś któryś raz i mi dalej nie wychodzi. Wtedy zadaję sobie pytanie "czy ja w ogóle potrafię piec?".
W czym się specjalizujesz?
- Oprócz pieczenia zdarza mi się, że zrobię coś wytrawnego. Jednak mimo wszystko słodkie przemawia za mną bardziej. Najczęściej w domu robię najróżniejsze ciasta drożdżowe tj. z cynamonem, owocami, makiem. Uważam, że to moja mocna strona - ciasta drożdżowe. Teraz zaczynam robić torty, więc kto wie może i w tym będzie mi szło super?!
Jak trafiłeś do programu „Bake off – Ale ciacho!” w TVP2 i czy nie jesteś przypadkiem za młody do tego show? Jesteś jeszcze uczniem, do jakiej szkoły uczęszczasz?
- Mój wyjazd na casting był bardzo spontaniczny. Rekrutacja odbywała się w Warszawie, więc miałem kawał drogi do przebycia. Bilety na pociąg kupiłem kilka godzin przez odjazdem. To była chyba najbardziej spontaniczna rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem. Pojechałem tam z nastawieniem, że i tak się nie dostanę, więc gdy kilka dni później zadzwonił telefon i usłyszałem że jestem w najlepszej dwunastce, zaniemówiłem. Wtedy pojawił się jeden problem. Co ze szkołą? Jestem w drugiej klasie hotelarskiej w ekonomie w Kołobrzegu. Mało tego, mam w tym roku egzamin, więc decyzja była ciężka. Na szczęście dyrektor mojej szkoły mi pogratulował i zgodził się na moją nieobecność przez jakiś czas. Biorąc to, jak młody jestem, bo w końcu tylko 17 lat, nie myślałem, że tyle osiągnę. Jak by nie patrzeć jestem w najlepszej 12 amatorów - cukierników z całej Polski! Mogę dawać przykład innym młodym ludziom, że marzenia da się spełnić tylko trzeba coś w tym kierunku robić.
To bardzo pozytywny przekaz. A co możesz powiedzieć naszym Czytelnikom o Bake off? Jak to wygląda, nomen omen, od kuchni, czy możesz podzielić się jakimiś smaczkami?
- Przygoda w Bake off jest niesamowitym doświadczeniem, dużo możemy się nauczyć od jurorów jak i innych uczestników. Chociaż to konkurs to mimo wszystko chętnie sobie pomagamy. Mogę szczerze powiedzieć, że udział w tym programie to najlepsze, co mogło mi się przydarzyć!
Jak na to, że dostałeś się do programu zareagowała Twoja rodzina? Masz już swoich fanów? I zasadnicza sprawa, czy uważasz, że Bake off pozwoli Ci stać się w pełni "ciachem" w kuchni?
- Pamiętam, że rodzice o tym, że się dostałem dowiedzieli się kilka dni po mnie. Nie chciałem im na początku nic mówić, trzymałem to tylko dla siebie. Gdy się dowiedzieli byli bardzo dumni, zresztą cała rodzina była. Czy mam fanów? Oj, mam nadzieję, że poza znajomymi i rodziną jacyś są (śmiech). A czy Bake off pozwoli mi stać się w pełni "ciachem" w kuchni - bardzo zabawne pytanie! W dniu castingu dodałem zdjęcie na swój profil społecznościowy z opisem "ciacho już jestem, teraz jeszcze bake off".
Jak przeżyłeś swój pierwszy program? Odczułeś rywalizację na własnej skórze, dostałeś "kopa" do działania?
- Udział w programie wiele mi dał. Przede wszystkim wiele mogłem się nauczyć. Zyskałem też więcej pewności siebie. Czy odczułem rywalizację? Chyba nie, każdy chciałby być najlepszy, to oczywiste. Udział w programie traktowałem przede wszystkim jako zabawę.
W jakie dni Bake off jest emitowany na antenie TVP2 i kiedy nastąpi finał?
- Program emitowany jest w każdy poniedziałek od godziny 21:45. Nie jestem pewien, ale finałowy odcinek na antenie będzie 8 maja.
Co jest główną nagrodą i czy są jakieś nagrody pocieszenia?
- Główną nagrodą jest 50 tys. złotych i tytuł mistrza wypieków. Niestety, nagród pocieszenia nie ma, ale uważam, że sam udział w programie i ilość wiedzy, jaką mamy możliwość zdobyć wynagradza brak nagród pocieszenia (śmiech).
Gdybyś wygrał, to....
- Gdybym wygrał, to spełniłbym swoje marzenia. Zawsze marzyłem, żeby pojechać na kurs języka angielskiego do Wielkiej Brytanii. Na pewno przeznaczyłbym część do rozwijania pasji - bo jest to coś, co kocham i chciałbym wykonywać w przyszłości.
Życzymy więc spełnienia tych marzeń i dziękujemy za rozmowę.
Bialogardzianin nr 858 z 31 marca/1 kwietnia