70 lat lekkiej atletyki w Białogardzie
BIAŁOGARDZIANIN rozmawia ze Stanisławem Puną, wiceprezesem KL ISKRA Białogard
70-lecie to piękny jubileusz, zachęcający do wspomnień i refleksji. Jak wyglądało to na przestrzeni dekad w Białogardzie? Jacy wychowankowie najbardziej zapadli w pamięć? Czym może pochwalić się Iskra?
- Początek lekkiej atletyki to rok 1946. W naszym LO utworzono klub, który nazywał się „Związkowiec”, jego prezesem był Mieczysław Adamczyk. Dzięki przychylności dyrekcji szkoły oraz komitetu rodzicielskiego zaczęto w Białogardzie uprawiać lekkoatletykę. Pierwsze zajęcia prowadził Henryk Młynarczyk, który wtedy był uczniem tej szkoły. Trenował koleżanki i kolegów, którzy chcieli podnosić swoje umiejętności lekkoatletyczne. Później pan Henryk poszedł na studia. Ukończył uczelnię w Poznaniu i wrócił do Białogardu.
W tamtych czasach największym sukcesem było to, że Ryszard Ksieniewicz poprawił rekord Polski w dziesięcioboju, który należał do legendarnego lekkoatlety Witolda Gerutto. W ogóle Ryszard zdobył trzy złote i jeden brązowy medal na Mistrzostwach Polski, był też pierwszym rekordzistą. Pierwszym Mistrzem Polski w naszej Iskrze był Zygmunt Kruszyński. W biegu na 200 metrów przez płotki zajął 1. miejsce na mistrzostwach Polski Juniorów, był to bodajże 1956 r. Drugim złotym medalistą był Stanisław Krawiec w biegu na 1500m. W późniejszym okresie był on też jednym z trenerów Iskry. Wizytówką klubu był również Waldemar Marczyk, który zdobywał medale na Mistrzostwach Polski. Startował w reprezentacji Polski w ‘67 roku, został najlepszym sportowcem województwa koszalińskiego. Później tych medalistów to już mieliśmy znacznie więcej.
Gwiazdą już tej najnowszej Iskry jest na pewno Ania Urbicka, która zdobyła złoty i srebrny medal na Mistrzostwach Polski Juniorów. Przegrała wtedy złoty medal o 1 cm, a później zdobyła brązowy medal w rzucie oszczepem na Mistrzostwach Polski Seniorów.
Mieliśmy zawodnika, Przemysława Dunaja, który jako jedyny wystartował na Mistrzostwach Świata Juniorów w 1998 roku we Francji. Startował w biegu na 400m i dotarł do półfinału biegu na 400m, ale z kolegami, gdzie biegał w sztafecie 4x400m zajęli piąte miejsce na świecie. Przemek przez jakiś czas pracował też jako trener w naszym klubie.
Patrząc z perspektywy ostatnich kilkunastu lat na KL Iskra, który jako jednosekcyjny powstał w 2000 roku, to właśnie kilku takich fajnych zawodników mieliśmy, m. in. Natalię Podlaszczak, która zdobyła dwa złote medale w 2009 roku na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w biegu na 100 m, a w finale na 200 m. Wcześniej Natalia zdobywała jeszcze medale na Mistrzostwach Polski Młodzików. Również wyróżniającą się zawodniczką była jej młodsza siostra Weronika. Ona też zdobyła dwa medale dla Iskry na Mistrzostwach Polski Młodzików, a później, gdy przeszła do MKL Szczecin, to zdobyła dwa złote medale na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w biegu na 400m. Nasza wychowanka zaistniała w Polsce.
Fajnym, wyróżniającym się zawodnikiem był też Łukasz Rokicki, który wprawdzie dla Iskry nie zdobył żadnego medalu, ale za to osiągnął w biegu na dystansie 100m 10,66 sek., a na 200 m 21 sekund. Po przejściu do MKL-u Szczecin zdobywał medale, nawet złote w sztafecie 4x100 m, a na 200 m na Młodzieżowych Mistrzostwach Polski zdobył srebrny medal.
Mamy też ciekawą młodzież, która powolutku się rozwija. Są już widoczni, osiągają dobre wyniki w naszym województwie. Kilku z nich należy do czołówki młodzików czy młodziczek w Polsce. Lucyna Łoś na przykład ma trzeci wynik w Polsce w biegu na 100 metrów.
Na naszym stadionie w 1967 roku poprawiono rekord Polski Seniorów. Ustanowił go Jerzy Dętko w dziesięcioboju podczas zawodów o wejście do drugiej ligi. Jest to jedyny rekord seniorski poprawiony na stadionie w Białogardzie. Jeżeli chodzi o jakieś inne rekordy, to w grupie młodszych, tych rekordów jest sporo.Wśród startujących ostatnio w Amsterdamie taki rekord ustanowiła na przykład Sofia Ennaoui, która biegała w finale na 1500m. Rekord poprawiła też oszczepniczka Marcelina Witek - o 1,62m bodajże.
Od wielu, wielu lat organizujemy bardzo dużą ilość mitingów, które znajdują się w kalendarzu PZLA. Jesteśmy klubem, który takich zawodów organizuje chyba najwięcej w Polsce. Nie mamy dużych środków finansowych, ale jakoś dajemy sobie radę. Na naszym stadionie startowało wielu zawodników, którzy będą reprezentować Polskę na Olimpiadzie w Rio, a wielu z nich zdobywało ostatnio medale na Mistrzostwach Europy. Na przykład Angelika Cichocka, to właśnie tutaj zaczynała swoją karierę. Również Małgosia Hołub, Konrad Bukowiecki, który był mistrzem świata w pchnięciu kulą. Tuż po mistrzostwie świata przyjechał, bo chciał w Białogardzie poprawić rekord świata.
Od trzech lat mamy mocną grupę zawodników niesłyszących, którzy startują na Mistrzostwach Europy i Mistrzostwach Świata Osób Niesłyszących. Katarzyna Lewandowska-Wierzbicka zdobyła medale na zawodach w skoku w dal, w biegu na 200 m, w sztafecie 100 m i sztafeta 4x400 m. Maciek Ziółkowski skacze wzwyż, jego rekord życiowy 1,95m, z tym wynikiem na Mistrzostwach Świata Seniorów w Bułgarii był piąty. Taka fajna grupa osób niepełnosprawnych i po prostu trzeba jakoś im życie umilić. Wszyscy oni trenują w naszym zespole, stwarzamy im warunki, żeby mogli normalnie uprawiać sport, a przy tym jakoś odnaleźć się w społeczeństwie i zaistnieć, bo czasami takie osoby z jakimś upośledzeniem się wyklucza, my zaś wprost przeciwnie - pomagamy, jak tylko możemy.
Nasze Miasto wiele zawdzięcza Henrykowi Młynarczykowi. Czy można powiedzieć, że jestem ojcem lekkiej atletyki w Białogardzie?
- Na pewno, na 100%. Gdyby pan Henryk nie skupił wokół siebie tej grupy koleżanek i kolegów, którzy chcieli uprawiać lekkoatletykę, lekkoatletyka na pewno by zaistniała, ale zdecydowanie później. Dzięki niemu to wszystko wystartowało, sport w Białogardzie rozwijał się.
Jak wiele osób dzisiaj propaguje lekkoatletykę? Ile osób uczęszcza na zajęcia klubowe?
- W tej chwili we wszystkich grupach wiekowych, które trenują mamy około 54 osób. Jest spora grupa młodzieży, która pojawia się na zajęciach. Najmłodsza dziewczynka, która przychodzi na zajęcia ma 7 lat, najstarsza wśród ćwiczących ma 25. Jest naprawdę sporo super młodzieży, szczególnie dziewcząt. Chociaż jest za mało chłopców, którzy chcieliby ćwiczyć, trenować, startować. Mamy w tej chwili przewagę płci pięknej. Liczymy na to, że w niedługim czasie również męska grupa napłynie do klubu. Przecież w Białogardzie są tacy, którzy chcą biegać i skakać. My sami to widzimy i staramy się do nich dotrzeć, m. in. prowadzimy w okresie wakacji „Wakacje z Lekkoatletyką” przy pomocy i współfinansowaniu przez Urząd Miasta. Organizujemy też „Czwartki Lekkoatletyczne”, żeby tworzyć zaplecze i znaleźć młodzież, która chciałaby, bo ma warunki do tego, uprawiać sport. Do tej pory przeprowadziliśmy wiele zawodów i mogę powiedzieć, że w tym roku w zmaganiach lekkoatletycznych wzięło udział już ponad 3,5 tys. osób. Wszyscy oni chętnie przyjeżdżają do Białogardu, a potem o naszym mieście wspominają. Na stadionie jest specyficzny mikroklimat - dużo zieleni, to sprawia, że po prostu do Białogardu ludzie lubią przyjeżdżać.
Młodzież, która na tą chwilę dobrze się prezentuje ma szansę osiągnąć w przyszłości sukcesy europejskie? Czy jednak jest to za mały klub, żeby zostali wypromowani? Czy ich przyszłość zależy od tego w jak bogatym klubie są czy jednak nie jest to takie istotne?
- Gdyby środki finansowe dla klubu były większe, wtedy podejrzewam, że wyniki byłyby wtedy jeszcze lepsze. Dopiero od dwóch lat wyjeżdżamy na obozy sportowe. Wcześniej takie obozy organizowaliśmy w latach 80. Wyjeżdżaliśmy na obóz zimowy i obóz letni, i to obowiązkowo, dużą grupą ludzi. Rok po roku zawsze zostawało z tego sporo osób. Mało tego, mogę powiedzieć, że w szatniach brakowało wieszaków, żeby ludzie powiesili swoje ubrania. Dzisiaj niestety tych wieszaków jest sporo wolnych.
Praktycznie ci, którzy dzisiaj trenują i będą dobrze podchodzili do pracy na treningach, mają szansę osiągnąć ogólnopolski, jak również europejski wyniki. Kadrę mamy wykwalifikowaną, obiekt mamy ładny. Że z Białogardu można wypłynąć na szerokie wody europejskie czy światowe to chociażby świadczy to, że kiedyś Krystyna Rolska w ‘72 roku reprezentowała Polskę na zawodach młodzieży, które odbyły się na Kubie. Wcześniej Waldemar Marczyk startował na zawodach w Gruzji. Przemysław Dunaj startował na Mistrzostwach Świata, nasza Ania Urbicka, która zdobywała medale w rzucie oszczepem startowała na młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Kownie, Łukasz Rokicki biegał na zawodach w sztafecie 4x100 m na Mistrzostwach młodzieżowych Europy w Lipsku. Natalia Podlaszczak walczyła w Igrzyskach Młodzieży do lat 17 w Singapurze. Natalia, żeby tam się zakwalifikować musiała przejść eliminacje europejskie - walczyła w Moskwie. Jest jedno niebezpieczeństwo - kończą szkołę średnią, jeżeli idą na studia, to siłą rzeczy muszą odejść. Wychodzą poza Białogard i wtedy zazwyczaj zmieniają klub. Natomiast jeżeli do 20. roku życia zawodnik mieszka i trenuje tutaj, to są warunki do tego, żeby uzyskiwać jak najlepszy wynik. Od czasu do czasu pojawia się w Białogardzie ktoś, kto może reprezentować Iskrę na zawodach.
Wspomniał Pan też o mikroklimacie i zmieniającym się otoczeniu. Jak zmieniał się stadion, cały kompleks na przestrzeni lat? Co się poprawiło?
W roku 1972 była tu bieżnia żużlowa, którą myśmy pielęgnowali i o nią dbali.Po każdym treningu zacieraliśmy ślady specjalnymi miotłami. Potem poprawiliśmy tę bieżnię, dosypując tam odpowiednich mączek. Była to jedna z lepszych bieżni w Polsce. Jak padał deszcz, to chwila po deszczu i nie było kałuż. Około ’86 r. powstał pierwszy tartan typu „Zielona Góra”. Nie był to może tartan najlepszej jakości, ale już znacznie poprawił funkcjonowanie tego obiektu. Więcej osób chciało tu przyjeżdżać, bo kiedyś tych stadionów tartanowych w Polsce było kilkanaście. W’97 r. tartan był wymieniany przez francuską firmę, a w 2011 r. położono tartan, który jest do dzisiaj. O tyle ciekawa sprawa, że taki sam tartan w 2012 roku był położony na stadionie olimpijskim w Londynie. Dlatego, jak robiliśmy tu miting przedolimpijski w 2012 roku, to do nas przyjechali wszyscy najlepsi lekkoatleci z Polski, żeby wypełnić minima olimpijskie. Gościliśmy na naszym stadionie gwiazdy polskiej lekkoatletyki.
Za młodu brał pan udział w zmaganiach lekkoatletycznych. Z jakim skutkiem?
- W tamtych czasach niestety sam sobie byłem trenerem. Jakichś rewelacyjnych wyników nie osiągałem, ale biegałem w granicach 11 sek. na 100m. Troszeczkę później biegałem lepiej, ale jakimś wybitnym lekkoatletą nie byłem. Po prostu brakowało mi kogoś, kto przedstawiłby mi trening.
Kiedy Pan rozpoczął karierę trenerską?
- W Białogardzie od 1972 roku.
Lekkoatletyka była u Pana zawsze na pierwszym miejscu?
- Tak, można śmiało powiedzieć, że jest to moja druga miłość. Pierwszą miłością zostaje żona. Chociaż ona twierdzi czasami, że to lekkoatletyka jest moją pierwszą miłością.
Czy dalej aktywnie zajmuje się Pan karierą trenerską czy teraz już tylko organizuje mitingi?
- Przestałem trenować w 2004r. Najpierw przez cztery lata byłem wiceprezesem ZZLA. Od 2004 roku do 2012 byłem prezesem ZZLA w Szczecinie. Przez wiele lat byłem też prezesem KZLA, praktycznie rzecz biorąc od 2008 roku. W związku z tym, ciężko było się zająć jeszcze dodatkowo trenowaniem, także zajmuje się wyłącznie organizacją imprez lekkoatletycznych.
Jak rozbudowana na dziś dzień jest kadra trenerska?
- No, niestety skromnie. Kadra to Grzegorz Rudzik zajmujący się szkoleniem w biegach i skokach, Arkadiusz Królikowski, który prowadzi rzuty i Renata Pietruszka, która wspomaga grupę głuchoniemych. Jest też Przemysław Dunaj, który obecnie zawiesił swoją działalność, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wróci do lekkiej atletyki. Żeby dzisiaj być trenerem w lekkiej atletyce to trzeba naprawdę to lubić, kochać, być pasjonatem tej dyscypliny.
18 Zachodniopomorski Wieczorny Mityng Biegowy już 23 lipca. Jego twórcą był Henryk Młynarczyk...
- Nieskromnie się przyznam, że również wtedy z panem Henrykiem ten projekt mitingów zachodniopomorskich wspierałem, ale rzeczywiście siłą napędową, jeśli chodzi o pewne rzeczy był pan Henryk. Nie odbieramy mu tego, absolutnie, ale kontynuujemy, bo po prostu Białogard zasługuje na to, żeby przy organizacji różnych zawodów miał też jakiś miting, który wyróżnia go w województwie. Dlatego też reaktywowaliśmy „Wieczorny Mityng Biegowy” parę lat temu.
Jak mają wyglądać obchody Święta 70-lecia białogardzkiej Lekkiej Atletyki?
- Spotykamy się z byłymi zawodnikami, działaczami, trenerami 23 lipca w Centrum Kultury i Spotkań Europejskich. Powspominamy sobie te stare czasy, zresztą razem z młodzieżą, która dzisiaj trenuje w klubie. Także młodzi, będą słuchali i widzieli tych, którzy kiedyś tworzyli lekkoatletykę w Białogardzie, oprócz tych, którzy już nie żyją… bo już nie żyją na przykład pan Henryk Młynarczyk, pierwszy złoty medalista mistrzostw Polski pan Zygmunt Kruszyński, rekordzista pan Ryszard Skrzyniewicz. Kilka dni temu pochowaliśmy pana Romualda Wiśniewskiego, trenera Krystyny Rolskiej.
Staraliśmy się, żeby uczestników było jak najwięcej, także spotkanie w Centrum na pewno się przeciągnie, ponieważ będziemy chcieli sobie powspominać te stare czasy. Potem przejdziemy na stadion, gdzie o godzinie 18.45 zorganizujemy zawody dla przedszkolaków. Będą to biegi w parach, czyli dziecko przedszkolne z rodzicem lub opiekunem. Oprócz tego dla mieszkańców Białogardu chcemy zorganizować bieg na 1 milę. Stadion uchwałą Rady Miejskiej z roku poprzedniego ma imię Henryka Młynarczyka, dlatego około godziny 19.40 montowana będzie tablica upamiętniająca patrona stadionu. O godzinie 20.00 ruszamy z konkurencjami, które mamy w programie wieczornego mitingu. Będzie na nim startowała między innymi ekipa z Danii, więc zawody będą w obsadzie międzynarodowej i na pewno będzie ciekawie.
Nasza reprezentacja odniosła wielki sukces na Mistrzostwach Europy prowadzący w klasyfikacji medalowej: 12 medali w tym 6 złotych. Czy taki występ prognozuje też dobrą prezentację w Rio?
- W konkurencjach biegowych niestety jesteśmy słabsi, bo zawodników czarnoskórych rodem z Etiopii dużo pojawia się na świecie i w Europie. Niektórzy hurtowo ich skupują jak na przykład Turcja. Ale na dzień dzisiejszy jestem przekonany, że dwa złote medale w rzucie młotem kobiet i mężczyzn są zarezerwowane dla zawodników z Polski, bo i Włodarczyk i Fajdek nie mają sobie równych. Oprócz tego prawdopodobnie Piotr Małachowski również będzie miał wielkie szanse zdobyć złoty medal. Adam Kszczot czy Lewandowski tak samo w biegu na 800m mają spore szanse, chociaż tam już wystąpią zawodnicy krajów afrykańskich. W Rio tych medali będzie na pewno mniej, ale lekkoatleci zaznaczą swój udział na IO cennymi krążkami.
Białogardzianin nr 823 z 22 lipca 2016