Mistrzowie dramaturgii
Administrator
Orzeł zdołał nawet się wznieść, mimo trwających non stop wyładowań w jego strefie. W końcówce Iskra wypuściła jednak dwa potężne gromy, które nazywały się Lewandowski. Gospodarze runęli z hukiem.
Iskra po kolejnym w tym sezonie meczu pełnym najwyższej próby dramaturgicznej, pokonała na wyjeździe Orła Wałcz 2:1. Do przerwy lider przegrywał a powinien prowadzić, różnicą dwóch, trzech bramek. I nikt z wałeckiej drużyny nie mógłby mieć o to pretensji. Pole karne piłkarzy Orła znajdowało się bowiem pod ciągłym napięciem, i gdy już wydawało się, że miejscowi stracą gola, z opresji ratowały ich słupki i poprzeczki, a w ostateczności bramkarz. Przewaga białogardzian nie podlegała żadnej dyskusji. A jednak Orzeł spróbował podyskutować, skutecznie. W 32 minucie Dawid Ogrodnik został obsłużony pięknym kilkudziesięciometrowym crossem i zostawiając za plecami dwóch defensorów Iskry, strzałem z kilku metrów wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Taki obrót sprawy lekko zdezorientował gości, ale nie zszokował. Można się nawet było spodziewać, mając na uwadze dotychczasowe thrillery w wykonaniu ekipy z Białogardu, że to jedynie, wprawdzie mocne, ale tylko wprowadzenie do właściwego toku zdarzeń kreowanych po mistrzowsku przez lidera.
Iskra na drugą połowę wyszła jeszcze bardziej ofensywnie zorientowana i konsekwentnie zmierzała do odwrócenia losów spotkania. Następowały kolejne wyładowania pod bramką Orła, lecz wynik wciąż był ten sam, a czasu na jego zmianę pozostawało coraz mniej. Gdy zaczęło się odliczanie minut do końca meczu, wtedy na Orła spadł pierwszy grom. W 86 minucie Marcin Lewandowski mocnym uderzeniem z linii szesnastki gospodarzy, na wprost ich bramki, posłał futbolówkę pod poprzeczkę - 1:1! Radość w zespole Iskry ogromna, a do gwizdka sędziego, oznajmiającego zakończenie zawodów, wystarczająco dużo czasu, by… razić gromem po raz wtóry – a ten na Orła spadł już w doliczonym czasie. Do rzutu wolnego podszedł Lewandowski, odległość do bramki wynosiła około 30 metrów. Kapitan Iskry fenomenalnie bitą piłką, zdjął pajęczynę w lewym górnym narożniku bramki rywali. Orzeł runął z hukiem, Iskra wystrzeliła w górę. Komplet punktów pojechał do Białogardu.
Tak tworzą się legendy, ale żeby zaistniały potrzebny jest charakter. A o to nie tak znów trudno, gdy charakter jest po prostu drużynie przypisany. Iskrze jest!
Osiem kolejek do końca ligi, białogardzki klub może już czuć się czwartoligowcem. Tylko kataklizm mógłby to zmienić. Przewaga nad trzecią drużyną jest przygniatająca, a awans uzyskują dwa zespoły.
22. kolejka V ligi – 26 kwietnia 2014
ORZEŁ Wałcz – ISKRA 1:2 (1:0)
1:0 – D.Ogrodnik (32)
1:1 – M.Lewandowski (86)
1:2 – M.Lewandowski (90+4)
1:1 – M.Lewandowski (86)
1:2 – M.Lewandowski (90+4)
Iskra: Pończocha - Żołnierek, Suchocki (85' Wróblewski), Ambrożewicz, Przybysz, Łaniucha, Lewandowski M., Jackiewicz (78' Wesołowski), Jarzębski, Wysocki (56' Chyrzewski)
Orzeł: Morawski (46' Skrętowicz) - Nowicki, Wesołowski, Moroz (75' Gąsiorowski), Bezhubka, Michalik, Ogrodnik, Pogocki, Popiołek, Stolarski, Chyliński
Tabela:
1. ISKRA Białogard 59 pkt., bramki 59-17
2. LECH Czaplinek 51 pkt., bramki 49-18
3. GRYF Polanów 41 pkt., bramki 41-24