- W ciągu pierwszych 10 minut rejestracji wpisaliśmy na listę aż 43 osoby - liczył Filip Rorant z fundacji DKMS. Była godzina 12.10. - To chyba nasz rekord. A kolejka, jak widać, jest długa - pokazywał. - Będziemy tu do godziny 18, więc zdążymy zapisać wszystkich chętnych - zapewniał. A tych, którzy zdecydowali się wczoraj zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku kostnego, było mnóstwo. O godzinie 15 lista liczyła już 540 nazwisk. Do końca dnia znalazło się na niej 867 zarejestrowanych osób (to trzeci wynik w kraju, lepszym wynikiem zakończyły się tylko podobne akcje w Krakowie i Słupsku).

W mieście organizowane były festyny, uczniowie niemal wszystkich szkół występowali na scenie, chodzili z transparentami, na których namawiali do rejestracji. Całe miasto wspierało 18-letniego Michała Wudzińskiego, licealistę z Białogardu, który w połowie marca zachorował na ostrą odmianę białaczki.

- Michał przyjmuje właśnie drugi blok chemii. Jest w szpitalu w Szczecinie. Świetnie to wszystko znosi, jest pogodny, wie co dzieje się w Białogardzie, ma wycinki z gazet, zdjęcia, bardzo mu miło, że tak wielu ludzi przejęło się jego losem - cieszyła się Joanna Wudzińska, mama Michała. Była gościem Dnia Szpiku Kostnego, organizowanego w białogardzkiej szkole "Sukces". To właśnie fundacja DKMS i dyrekcja szkoły zorganizowały Dzień Szpiku.

- Bałam się, że może zbyt mało informacji było o naszym Dniu Szpiku i nie każdy tu trafi - mówi Alicja Wojciechowska, dyrektor szkoły. - Ale okazało się, że mieszkańcy Białogardu są wspaniali i z chęcią się rejestrują, chcą ratować ludzkie życie. Lepiej, przyjeżdżają dziś do nas ludzie z całego regionu. Są nawet piloci ze Świdwina.

Szkoła Dzień Szpiku zaplanowała już w styczniu. Jeszcze wtedy nikt nie wiedział, że to będzie wspaniała okazja, by spróbować pomóc choremu Michałowi. - Wierzymy, że chłopak da sobie radę. Dlatego tu przyszłyśmy - mówiły zgodnie Beata, Agnieszka i Klaudia, 19-latki z Białogardu, które zarejestrowały się wczoraj jako jedne z pierwszych.

- Dawcą szpiku może być osoba, która ukończyła 18 rok życia i nie przekroczyła 55 lat - informuje Filip Rorant z DKMS. - Wystarczy wypełnić, z wolontariuszem, krótki formularz osobowy, następnie zweryfikować te dane i pójść oddać 4 ml krwi. Tyle wystarczy, by oznaczyć kod genetyczny i znaleźć później ewentualnego biorcę szpiku. Wtedy czekamy już tylko na telefon z fundacji. Jeśli zadzwoni, to znaczy, że znaleźliśmy kogoś, komu można uratować życie.