"Póki na to czas" to "Ona lubi pomarańcze". Białogard świętował
Tego roku można było zobaczyć wiele popularnych zespołów i kilku przedstawicieli lokalnej sceny. Na Dniach pojawili się m. in. De Mono, Sarsa, Defis, Pudzian Band i After Party. Pierwszy dzień można było spędzić przy sporej dawce przebojów, znanych wszystkim, zaś w niedzielę zabawić się przy entuzjastycznie przyjmowanym disco polo.
W tym roku obchody dni miasta rozpoczęli Półmrok i Redzi, znani jako skład, któremu skradziono nazwę - Nazwę Skradziono. Dwójka raperów rozkręcając imprezę zagrała swoje ostatnie single: „Odyseja” i „Nie pozwól mi spaść”, jak również premierowe kawałki.
Zaraz po nich zaprezentowali się Lady Pank, Queens, Bob Dylan i jeszcze wielu innych znanych wykonawców. A wszystko to za sprawą zespołu Specyficzni, którzy odtworzyli kultowe utwory rock ‘n rolla. Charyzmatyczni na scenie, hipnotyzowali publiczność lubianymi przez wszystkich utworami.
Jednak ci wykonawcy byli tylko przystawką dla widzów spragnionych gwiazd wieczoru. Wszyscy czekali na Sarsę i jej przebojowy kawałek „Naucz mnie”, który wykonała na ukulele! Zebrani na placu Wyspiańskiego chętnie wysłuchali całego jej koncertu, nawet mimo niesprzyjającej wtedy aury. Skryci pod parasolami, razem z artystką śpiewali jej utwory.
Najważniejszy z zespołów zaprezentował się na samym końcu. De Mono porwało publikę swoimi zawsze popularnymi kawałkami. „Póki na to czas” „Mija mnie czas”, śpiewa wokalista zespołu. A wydawać by się mogło, że nie tylko czas, ale i krople deszczu mijają wszystkich na placu. Andrzej Krzywy rządził całym koncertem, nie bacząc na żadne problemy związane z techniką czy pogodą. Przed koncertem obiecał, że pokaże wszystko, włączając w to najlepsze utwory De Mono, i obietnicy dotrzymał. Dodał jeszcze: - Wierzę, że to będzie wspaniały wieczór, pomimo zmiennej i kapryśnej pogody. Myślę, że uda się ten koncert i że ludzie z nami zostaną.
Jednak nie samą muzyką człowiek żyje, dlatego organizatorzy, jak co roku zadbali też o inne atrakcje podczas Dni Białogardu. I tak, można było: przejechać się na koniu, wypić i zjeść czy też, specjalnie dla najmłodszych, wybawić na „dmuchańcach”. Cały plac zastawiony był różnego rodzaju stoiskami. Oprócz tych konsumpcyjnych można było znaleźć kramy, gdzie sprzedawcy oferowali liczne upominki. Do kupienia były m. in. balony, kapelusze i rozmaite zabawki. Dużym powodzeniem cieszyły się stoły z cymbergajem - wszystkie trzy zawsze były zajęte. Oblegana była też specjalna strefa dla najmłodszych. Trampoliny, dwie zjeżdżalnie, kulki na wodzie, oraz dmuchany plac zabaw bez przerwy cieszyły się popularnością.
Drugi dzień to była już całodniowa szalona impreza przy muzyce disco polo. Już od godziny 17 i pierwszego wykonawcy - Krisa Talismana, na placu Wyspiańskiego gromadziły się tłumy. Jednak jeszcze zanim na jego koncercie zaczęli zbierać się ludzie, na dużej scenie zaprezentowały się wokalistki z zespołu G91 - Klaudia Barska, Alicja Harłacz, Julia Włodarz, Wiktoria Bryksa. Każda z nich zaprezentowała po dwa utwory, które publiczność przyjęła ciepło. Wspomniany Kris Talisman odpowiedzialnie podjął się swojego zadania i rozkręcił niedzielną zabawę na Dniach Białogardu. Zaplanowałem dla widzów porcję dobrej muzyki oraz masę gadżetów, m. in. koszulki oraz płyty. Będą moi! - mówił tuż przed wejściem na scenę. Jak się okazało, wcale się nie pomylił - białogardzianie chętnie bawili się na jego koncercie.
Szansę na występ przed szeroką publicznością miała też Aleksandra Januszewska razem z grupą tancerzy. Pokazała się w utworze „You’re simply the best” i zapewniała, że tak właśnie czuła się na scenie. Z ekipą, która jest właśnie ze mną, czułam się po prostu najlepsza - mówi Ola.
Później przyszła kolej na młodą Mikaylę, która dotarła na świąteczną scenę aż z Białegostoku. Mimo długiej podróży, z uśmiechem na twarzy zapewniała: - Nie powiedziałabym, że podróż była męcząca, ponieważ śpiewanie i zabawa z publicznością to czysta przyjemność. I faktycznie widać było, że czerpie ona przyjemność z tego, co robi. Szczególnie, kiedy na scenę zapraszała białogardzian odważnych do zatańczenia razem z nią w rytm muzyki.
Ich krótki opis powinien brzmieć - boysband, który porywa rzesze kobiet. Tak właśnie wyglądał koncert zespołu Defis. Głównym celem fanek stał się wokalista. To właśnie przez niego panie piszczały, wyciągały ręce i domagały się uścisków. Lider zespołu często przechadzał się blisko publiki, hojnie rozdając swoje płyty. Dzięki niemu, każda z kobiet, mogła poczuć, że „Niespotykany kolor oczu ma”.
Jestem na dużej scenie już od 14 lat. Robię to, co kocham. I uwierz mi, że oddaję całą energię fanom, tak jak i oni nam na koncertach - mówił na wstępie Krystian Pudzianowski, frontman zespołu Pudzian Band. Zapewne, gdyby nie ograniczenia czasowe, ta pozytywna wymiana energii trwałaby „do rana”, jak śpiewa w jednym ze swoich utworów. Ale i tak, wieczorową już porą, wciągał wszystkich do zabawy i przesyłania wzajemnie elektronów wyśmienitej zabawy.
Niedzielny koncert, a tym samym, całe imprezowanie zakończyło After Party. I to w nietuzinkowym stylu. „Ona lubi pomarańcze” skandowali wszyscy zgromadzeni pod sceną! Dodatkowo występ uświetnił niepowtarzalny pokaz laserów. Smaczku temu wszystkiemu dodały krople deszczu, podkreślające niezwykłość świateł nad placem Wyspiańskiego. W tym przypadku, nieprzyjemna aura działała tylko na korzyść widzów.
Choć zaraz po bisie przyczyniła się do prędkiego zakończenia obchodów Dni Białogardu. W wieczornej mżawce wszyscy w ciągu kilku minut zniknęli z placu. Tak zakończyło się białogardzkie święto, tradycyjnie pełne dobrej zabawy.
Teraz pozostało już tylko czekać na kolejny rok i następną dawkę świetnego imprezowania na placu Wyspiańskiego.
Białogardzianin nr 825 z 5 sierpnia 2016