Magomedmurad Gadżijew: Polska jest moim krajem. Do Rio jadę po złoto
Administrator
Na każde zawody jadę po złoto. Sam udział w igrzyskach mnie nie zadowoli - zapowiada pochodzący z Dagestanu zapaśnik w stylu wolnym Magomedmurad Gadżijew. Reprezentujący Polskę od 2014 roku zawodnik w niedzielę powalczy o medal olimpijski w kategorii do 65 kg.
Igrzyska są dla Pana najważniejszymi zawodami w karierze?
Jestem bardzo szczęśliwy, że pojechałem do Rio. Dla każdego zawodnika to najważniejsze zawody. Ale sam udział mnie nie zadowala. Chcę wrócić z Brazylii z medalem.
Jako mistrz Europy i srebrny medalista igrzysk europejskich w Baku może się Pan chyba uważać za jednego z faworytów.
Na każde zawody jadę po zwycięstwo. Każdą walkę będę traktował jak ostatnią. Nie myślę o miejscach, chcę po prostu wygrać wszystkie pojedynki. Każdy będzie dla mnie jak o olimpijskie złoto.
Cztery lata temu w Londynie nie było żadnego polskiego zapaśnika. Teraz zakwalifikowało się czterech. To znaczy, że zapasy w Polsce się odradzają?
Tak, jest coraz lepiej. Trener Yusup Abdusalamow pracuje z kadrą od trzech lat. Wykonuje wielką pracę, moim zdaniem 90 procent zasług za nasze sukcesy należy się jemu. Chociaż zawodnicy i związek też oczywiście robią co w ich mocy. Z sześciu zawodników, którzy mogli się zakwalifikować, na igrzyska pojechało czterech. To bardzo dużo.
Przed igrzyskami było wokół Pana sporo zamieszania. Oskarżono Pana o doping i zabrano kwalifikację olimpijską, później został Pan oczyszczony z zarzutów. Nie zdekoncentrowało to Pana przed tak ważnym startem?
Było dużo stresu i nerwów związanych z tą sytuacją. Trwało to dwa miesiące, nie było łatwo. Ale cały czas trenowałem i wierzyłem w to, że wystartuję na igrzyskach. Udało się, z czego bardzo się cieszę.
Polskę reprezentuje Pan od 2014 roku. Jak Pan traktuje występy z orzełkiem na piersi?
Wiele osób zadaje mi to pytanie. Dla mnie Polska to mój kraj, a orzeł biały jest moim orłem. Nie wiem, jak na to patrzą inni. Dla mnie jest właśnie tak. Niektórzy mogą nie znać Pana historii.
Jak to się stało, że reprezentuje Pan Polskę?
Jestem z Dagestanu, republiki w Rosji nad Morzem Kaspijskim. Prawie cztery lata temu przyjechałem do Polski i bardzo mi się tu spodobało. Udało mi się dostać polski paszport i od dwóch lat reprezentuję Polskę.
Jest Pan przygotowany na to, że jeśli zdobędzie złoto, będzie miał okazję by zaśpiewać hymn?
Tak, znam wszystkie słowa.
Jak walczy Pan ze stresem przed zawodami? Niektórzy czytają książki czy oglądają filmy, jaki jest Pana sposób?
Wierzę w Boga, to dla mnie najważniejsze. Będzie tak, jak on chce. Dlatego nie ma co się denerwować.
Co jest najważniejsze na takich zawodach jak igrzyska? Umiejętności, mocna psychika, szczęście w losowaniu, jeszcze coś innego?
Wszystko po trochu. Jak Bóg da, wygram. Jeśli nie, to nic nie pomoże.
Zapasy chce Pan uprawiać do końca kariery sportowej?
W ostatnich latach dużą popularność zyskują mieszane sztuki walki, w Dagestanie ta dyscyplina też jest chyba popularna. A zapasy są do niej dobrą podstawą. MMA w Dagestanie faktycznie jest bardzo popularne. Mam wielu znajomych, którzy uprawiają tę dyscyplinę. Bardzo ich szanuję. Ale nie czuję, żeby to był mój sport. Na razie się w nim nie widzę. Chociaż wiadomo, życie pisze różne scenariusze.
Głos Koszaliński z 18 sierpnia 2016
fot. Piotr Smolinski
Jestem bardzo szczęśliwy, że pojechałem do Rio. Dla każdego zawodnika to najważniejsze zawody. Ale sam udział mnie nie zadowala. Chcę wrócić z Brazylii z medalem.
Jako mistrz Europy i srebrny medalista igrzysk europejskich w Baku może się Pan chyba uważać za jednego z faworytów.
Na każde zawody jadę po zwycięstwo. Każdą walkę będę traktował jak ostatnią. Nie myślę o miejscach, chcę po prostu wygrać wszystkie pojedynki. Każdy będzie dla mnie jak o olimpijskie złoto.
Cztery lata temu w Londynie nie było żadnego polskiego zapaśnika. Teraz zakwalifikowało się czterech. To znaczy, że zapasy w Polsce się odradzają?
Tak, jest coraz lepiej. Trener Yusup Abdusalamow pracuje z kadrą od trzech lat. Wykonuje wielką pracę, moim zdaniem 90 procent zasług za nasze sukcesy należy się jemu. Chociaż zawodnicy i związek też oczywiście robią co w ich mocy. Z sześciu zawodników, którzy mogli się zakwalifikować, na igrzyska pojechało czterech. To bardzo dużo.
Przed igrzyskami było wokół Pana sporo zamieszania. Oskarżono Pana o doping i zabrano kwalifikację olimpijską, później został Pan oczyszczony z zarzutów. Nie zdekoncentrowało to Pana przed tak ważnym startem?
Było dużo stresu i nerwów związanych z tą sytuacją. Trwało to dwa miesiące, nie było łatwo. Ale cały czas trenowałem i wierzyłem w to, że wystartuję na igrzyskach. Udało się, z czego bardzo się cieszę.
Polskę reprezentuje Pan od 2014 roku. Jak Pan traktuje występy z orzełkiem na piersi?
Wiele osób zadaje mi to pytanie. Dla mnie Polska to mój kraj, a orzeł biały jest moim orłem. Nie wiem, jak na to patrzą inni. Dla mnie jest właśnie tak. Niektórzy mogą nie znać Pana historii.
Jak to się stało, że reprezentuje Pan Polskę?
Jestem z Dagestanu, republiki w Rosji nad Morzem Kaspijskim. Prawie cztery lata temu przyjechałem do Polski i bardzo mi się tu spodobało. Udało mi się dostać polski paszport i od dwóch lat reprezentuję Polskę.
Jest Pan przygotowany na to, że jeśli zdobędzie złoto, będzie miał okazję by zaśpiewać hymn?
Tak, znam wszystkie słowa.
Jak walczy Pan ze stresem przed zawodami? Niektórzy czytają książki czy oglądają filmy, jaki jest Pana sposób?
Wierzę w Boga, to dla mnie najważniejsze. Będzie tak, jak on chce. Dlatego nie ma co się denerwować.
Co jest najważniejsze na takich zawodach jak igrzyska? Umiejętności, mocna psychika, szczęście w losowaniu, jeszcze coś innego?
Wszystko po trochu. Jak Bóg da, wygram. Jeśli nie, to nic nie pomoże.
Zapasy chce Pan uprawiać do końca kariery sportowej?
W ostatnich latach dużą popularność zyskują mieszane sztuki walki, w Dagestanie ta dyscyplina też jest chyba popularna. A zapasy są do niej dobrą podstawą. MMA w Dagestanie faktycznie jest bardzo popularne. Mam wielu znajomych, którzy uprawiają tę dyscyplinę. Bardzo ich szanuję. Ale nie czuję, żeby to był mój sport. Na razie się w nim nie widzę. Chociaż wiadomo, życie pisze różne scenariusze.
Głos Koszaliński z 18 sierpnia 2016
fot. Piotr Smolinski